NAJLEPSZY DROGERYJNY PODKŁAD! PIERRE RENE SKIN BALANCE COVER



Po czym poznaję, że NAPRAWDĘ uwielbiam jakiś kosmetyk? Nie tylko po tym, że używam go codziennie. Kosmetyk jest moim ogromnym ulubieńcem, gdy po wykończeniu opakowania od razu biegnę do sklepu po kolejne :) Tak właśnie jest z podkładem Pierre Rene Skin Balance.

Opis producenta:
Wodoodporny podkład kryjący. Maskuje wszelkie niedoskonałości cery. Perfekcyjnie dopasowuje się do struktury skóry przywracając jej blask i elastyczność. Unikalna formuła kosmetyku dobrze się wchłania i utrzymuje przez wiele godzin. Gwarantuje promienny i młody wygląd. Luksusowa formuła zawiera ekstrakty roślinne oraz witaminę E.

Skład:
CYCLOPENTASILOXANE, AQUA, DIMETHICONE, PROPYLENE GLYCOL, TRIMETHYLSILOXYSILICATE, SODIUM CHLORIDE, PEG/PPG-18/18 DIMETHICONE, TRIHYDROXYSTEARIN, MAGNESIUM STEARATE, LAURETH-9, METHYL-PROPYL-BUTYLPARABEN, DIAZOLIDINYL UREA, CAMELLIA SINENSIS LEAF EXTRACT, CUCUMIS SATIVUS (CUCUMBER) FRUIT EXTRACT, TOCOPHERYL ACETATE, PARAFUM [MAY CONTAIN/ MOŻE ZAWIERAĆ (+/-):CI 77891, MICA, CI 77499, CI 77491, CI 77492] 


Jak zawsze zacznę od kilku słów o mojej skórze :) Jest mieszana w kierunku tłustej, trądzikowa i ma dużą skłonność do zapychania porów. Skin Balance Cover to naprawdę rewelacyjny wegański podkład, według mnie najlepszy w tej półce cenowej. Dobrze kryje, ale można zbudować nim niemal pełne krycie. Nie mam żadnych problemów z nałożeniem go na twarz - można to zrobić i gąbką i pędzlem, palcami nigdy nie próbowałam bo nie lubię nakładać nimi makijażu. 
Ma kremową, dość gęstą konsystencję. Jest to jeden z tych, powiedzmy, profesjonalnych i długotrwałych podkładów, które potrafią być ciężkie, zastygające i przesuszające skórę. Jeśli nakładam pod niego za lekki krem to rzeczywiście moja cera jest lekko ściągnięta i po kilku godzinach sucha. Na szczęście wybór odpowiedniego nawilżacza niweluje u mnie ten problem. 
W podkładach tego typu zwykle przeszkadza mi też to, że mocno zastygają i nieładnie się ścierają ze skóry. Mam wieczny katar i zależy mi na równomiernych schodzeniu podkładu z okolic nosa. Produkt Pierre Rene nie robi tak idealnie jakbym chciała, ale wypadł najlepiej wśród wszystkich zastygających podkładów, jakich używałam. Nie zauważyłam też, żeby mimo codziennego używania zapychał mi pory i powodował wysyp.

Myślę, że wadą Skin Balance Cover jest gama kolorystyczna. Tutaj jest link do strony producenta, gdzie jest zdjęcie fajnie pokazujące wszystkie odcienie. Do mnie najbardziej pasuje super jasny Champagne i wydaje mi się, że dobry byłby również Cream, ale nigdzie nie widziałam tego odcienia stacjonarnie. Pozostałe są albo za ciemne, albo za różowe, albo za żółto-pomarańczowe.
20 Champagne ma idealne tony, ale muszę go lekko przyciemniać kroplą podkładu z innej firmy :) 

Co myślicie o tym podkładzie? 

Miłego dnia!
Ewa
Copyright © Happy Rabbit , Blogger