CZY DRUNK ELEPHANT TESTUJE NA ZWIERZĘTACH?

CZY DRUNK ELEPHANT TESTUJE NA ZWIERZĘTACH?


Marka Drunk Elephant to nowość w polskich perfumeriach Sephora. Firma od kilku lat jest popularna w social mediach i na Youtube, szczególnie w Stanach Zjednoczonych.

Z jednej strony firma stawia na wysokie stężenia substancji aktywnych, z drugiej próbuje się wpisać w trend "clean beauty" i uprawia nieprawdziwy marketing strachu (polecam tekst Lab Muffin o tym trendzie). Twierdzą, że sześć składników kosmetyków (SLS, olejków eterycznych, silikonów, "wysuszających" alkoholi, zapachów i barwników oraz filtrów chemicznych) przyczynia się do prawie wszystkich problemów skórnych, po ich wyeliminowaniu skóra się "resetuje" i wraca do "zdrowia". Bardzo naciągane, prawda? 

Nie neguje działania tych kosmetyków o ile są dobrze dobrane na konkretne problemy skórne, ale coraz bardziej irytuje mnie marketing strachu i dziwne, często bezsensowne teorie budujące ideologie firm kosmetycznych.

Przejdźmy do meritum tego wpisu, czyli powiązań Drunk Elephant z testami na zwierzętach. Czy Drunk Elephant jest cruelty free? 


Serdecznie Was zapraszam do śledzenia działalności Happy Rabbit na Instagramie - https://www.instagram.com/happyrabbit_blog/. Publikuje tam sporo list i infografik oraz dużo stricte kosmetycznych treści. 

Czy Drunk Elephant testuje na zwierzętach?

Nie, żadne kosmetyki ani składniki produktów Drunk Elephant nie są testowane na zwierzętach ani przez firmę ani na jej zlecenie, marka sprawdza dostawców surowców pod tym kątem.

Marka w 2019 roku została zweryfikowana jako niemająca powiązań z testami na zwierzętach przez największe niezależne źródło amerykańskich i ogólnoświatowych firm cruelty free, czyli Logical Harmony.


Czy kosmetyki Drunk Elephant są sprzedawane w Chinach?


Nie, żadne kosmetyki marki nie są sprzedawane stacjonarnie na rynku chińskim. Są dostępne w Hong Kongu, lecz tam testy na zwierzętach nie są wymagane prawnie oraz nie obowiązuje post market testing.

Czy Drunk Elephant należy do koncernu mającego powiązania z testami na zwierzętach?

Tak, Drunk Elephant należy do Shiseido. Shiseido ma powiązania z testami na zwierzętach.


Czy Drunk Elephant jest cruelty free?

Jak już wielokrotnie pisałam - na to pytanie każdy musi sobie odpowiedzieć zgodnie z własnymi poglądami. Nie ma jednej definicji pojęcia "cruelty free".

Jednym z kryteriów działalności Happy Rabbit oraz Stowarzyszenia Kosmetyki Bez Okrucieństwa jest brak powiązań z koncernami mającymi powiązania z testami na zwierzętach więc nie znajdziecie wegańskich produktów na listach na blogu, prywatnie również nie będę kupować kosmetyków Drunk Elephant.


Mam nadzieję, że teraz powiązania Drunk Elephant z testami na zwierzętach są dla Was jasne.


Miłego dnia! 
Ewa


Wpis powstał dzięki wsparciu Patronek i Patronów z Patronite. Możesz do nich dołączyć tutaj: https://patronite.pl/HappyRabbit


Bardzo dziękuję za wsparcie: Celinie, Martynie, Anecie, Natalii, Barbarze, Karolinie, Monice, Agacie, Natalii, Iwonie, Alicji, Darii, Oldze, Klaudii, Edycie, Marcie, Marice, Katarzynie, Dominice, Magdalenie, Alicji, Marcie, Laurze, Weronice, Markowi, Kasi, Martynie, Weronice, Monice, Natalii, Asi, Renacie, Julii, Joannie, Magdalenie, Magdzie, Mlwie, Honoracie, Dagmarze, Arnice, Patrycji, Adriannie, Katarzynie, Paulinie, Małgorzacie, Aleksandrze, Jagodzie, Angelice, Dagmarze, Weronice, Magdzie, Annie, Justynie, Danieli i Klaudii:)

Zobacz też:



NAJLEPSZE KOSMETYKI ORIENTANA

NAJLEPSZE KOSMETYKI ORIENTANA


Cenię markę Orientana za to, że ma na siebie pomysł, na polskim rynku ciężko znaleźć podobne produkty. Ich kosmetyki są sensowne i skuteczne, bazują na azjatyckich roślinach i ziołach. 

Znam ich produkty od lat, po kolei testuje różne opcje asortymentu marki. Większość z pokazanych w tym wpisie kosmetyków to moje hity, do których już kilkukrotnie wracałam. 

Cieszę się, że drogeria internetowa triny.pl ma wszystkie produkty Orientana w asortymencie i mogę we współpracy z nimi przygotować o nich wpis. Mam nadzieję, że te recenzje Wam pomogą!


Ostrzegam, że większość kosmetyków Orientana ma mocne zapachy. To zrozumiałe, ponieważ same zioła i rośliny znajdujące się w składach tych kosmetyków mocno pachną, jeśli to zapachy nieprzyjemne, jak na przykład oleju neem, to przykrycie ich pewnie nie jest łatwe. Z drugiej strony, uprzedzam osoby o mocnym powonieniu albo nadwrażliwości na zapachy, że większość tych kosmetyków pachnie intensywnie. 



Krem do twarzy - Drzewo sandałowe i kurkuma

Nie będę owijać w bawełnę - bardzo lubię ten krem. Jego skład zawiera masła shea i kakaowe, glicerynę, przeciwzapalny i antyoksydacyjny ekstrakt z kurkumy, przeciwbakteryjny olej z drzewa sandałowego, oleje z ziaren słonecznika, z kiełków pszenicy, nasion grejfruta i migdałów. 

Zostawia na skórze bardzo przyjemną półmatową, lecz jednocześnie odżywczą warstwę. Nie spotkałam się z podobnym efektem w żadnym innym kremie.

Uważam, że ten krem może się świetnie sprawdzić w przypadku skór skłonnych do trądziku, zapychania porów, wyprysków, które jednocześnie potrzebują mocniejszej regeneracji, nawilżenia i ochrony. Pomaga w szybszym leczeniu zmian trądzikowych. W ostatnich latach zużyłam co najmniej 2 opakowania tego kremu, lubię do niego co jakiś czas wracać, co dobrze o nim świadczy.



BIO serum do twarzy - Neem i tulsi

Już ponad rok temu polecałam Wam to serum na Instagramie, wiem, że od tego czasu stało się hitem kilku z Was. Jego skład to genialna mieszanka, której celem ma być pomoc w redukcji i gojeniu zmian trądzikowych oraz ustabilizowaniu produkcji sebum i przetłuszczania się skóry. Zawiera tzw. Sepicontrol A5, czyli kompleks z wyciągiem z kory cynamonowca, świetnie działające na trądzik olej neem, ekstrakt z tulsi, antyoksydacyjny wyciąg z kiwi oraz nawilżające glicerynę i ekstrakt z aloesu, dodatkowo działanie produktu wspomagają olejki eteryczne - goździkowy, z drzewa herbacianego i z drzewa cynamonowca.

Uważam, że serum Neem&Tulsi jest bardzo skuteczne. Jest to jeden z produktów, które często polecam młodym ludziom lub osobom, które nie chcą stosować mocnej, zaawansowanej pielęgnacji z możliwymi skutkami ubocznymi (zabiegi kwasowe, retinol) walki z trądzikiem i przetłuszczającą się skórą. Pomaga w gojeniu wyprysków i zapobiega powstawaniu nowych. Reguluje przetłuszczanie skóry. Wielką zaletą tego serum jest to, że choć mamy tu wszystkie genialne właściwości oleju neem, jego bardzo nieprzyjemny zapach został dobrze zakamuflowany.



Hydrokuracja z Kurkumą

Hydrokuracja to produkt pełniący rolę serum w pielęgnacji. Wersja z kurkumą jest kolejnym polecanym tu przeze mnie kosmetykiem pomagającym w walce z trądzikiem, lecz inaczej niż serum Neem&Tulsi.

Skład hydrokuracji z kurkumą bazuje na surowcach nawilżających - glicerynie, ekstraktowi z aloesu, oraz wyciągach łagodzących i rozjaśniających przebarwienia - z kurkumy, lukrecji, ogórka, marzanny indyjskiej i brahmi.

Ten kosmetyk jest nastawiony na łagodniejsze regulowanie skóry, nawilżenie i pomoc w walce z przebarwieniami. W moim przypadku działa na świeże, podkreślam: ŚWIEŻE przebarwienia po  wypryskach. Mam problemy z trądzikiem neuropatycznym (więcej o nim pisałam TUTAJ), hydrokuracja ładnie goi rozgrzebane wypryski po moich napadach, zapobiega powstawaniu nowych przebarwień. 




Naturalny peeling do ust - Sugarcane Energy

Z pielęgnacji twarzy muszę Wam jeszcze polecić ciekawostkę - peeling do ust Sugarcane Energy. Jest to jeden z bardzo niewielu wegańskich peelingów do ust w formie wygodnego sztyftu. W jego składzie znajdziecie roślinne woski, oleje oraz cukier.

Jest fajny, ponieważ działanie peelingujące jest zrównoważone, w sam raz. Nie jest ani super delikatny, ani mocnym zdzierakiem. Kryształki cukru się rozpuszczają na ustach i peeling zostaje na nich działając odżywczo jak balsam. 




BIO olejek do ciała antycellulitowy - 17 roślin ajurwedy

Postawmy sprawę jasno - żaden kosmetyk samodzielnie nie usunie cellulitu ani nie spali nam tkanki tłuszczowej, ale kosmetykami można pomóc skórze, nawilżyć ją, ujędrnić, a zdrowa odżywiona skóra zwykle lepiej wygląda.

Uważam, że ten konkretny olejek jest wart polecenia, ponieważ oprócz wielu olejów i ekstraktów, które świetnie działają na skórę ma składnik ADIPOSLIM, który został opatentowany, bo w badaniach in vivo wykazał działanie zmniejszające o 12% widoczność cellulitu. Myślę, że to obiecujący wynik.

Lubię stosować ten olejek do masażu skóry dłońmi lub bańką chińską. Co jakiś czas do niego wracam, dzięki czemu widzę działanie ujędrniające i poprawiające ogólny wygląd skóry. Czy zlikwidował mi cellulit? Nie, ale jak na kosmetyk, wykazał fajne działanie napinające i odżywiające skórę. 




Bogate masło do ciała - Trawa cytrynowa i żywokost

To jedyna wegańska opcja wśród maseł do ciała Orientany. Ma bardzo bogaty skład, zawiera oleje z nasion słonecznika, grejfruta, sezamowy oraz z kiełków pszenicy, masła kokum i shea, nawilżające glicerynę i sok z aloesu oraz ekstrakt z żywokostu lekarskiego.

Masło ma piękny cytrusowo ziołowy zapach, wyczuwam tam też trochę zapachu pomarańczy. Dzięki dobrze zaprojektowanej konsystencji, produkt łatwo się rozprowadza na skórze i dość szybko wchłania. Bardzo dobrze nawilża i odżywia skórę, lubię do niego wracać. 




Ajurwedyjska odżywka do włosów - Jaśmin i migdałecznik

Wiem, że już o niej pisałam w poście o równowadze PEH, ale nie mogę jej pominąć w tym poście, ponieważ to jedna z moich ulubionych humektantowych odżywek do włosów!

W jej składzie znajdziemy oleje jojoba i ze słodkich migdałów, humektanty - glicerynę, sok z aloesu oraz kompleks Aquaxyl i ekstrakty z lukrecji, wąkroty azjatyckiej, skórki cytryny, Shikakai oraz Ajwan.

Jest mocno nawilżająca, dzięki niej włosy wyglądają na zdrowe i błyszczące. Dodatkowo ma sporo emolientów, gęstą i bogatą konsystencję dzięki czemu idealnie dociąża włosy i zmniejsza ryzyko puchu.


Dajcie znać, co sądzicie o tych wegańskich kosmetykach Orientana!

Wiem, że wielu/e z Was też lubi tę markę :)




Copyright © Happy Rabbit , Blogger